Zachodni indolodzy
Purohit Bhagavan Dutt
Zainteresowanie Europejczyków Bharatawarsą (Indiami) i jej starożytną literaturą: Bitwa pod Plassey, stoczona w 1814r Ery Samvat [1757 n.e. (różnica 57 lat) – tłum] przypieczętowała los Indii. Bengal dostał się pod panowanie Anglików. W 1840 roku Samvat, William Jonem został wyznaczony na Głównego Sędziego w angielskiej osadzie Fort William. W roku Samvat 1846 przetłumaczył on na angielski sławną sztukę „Śakuntala”, autorstwa znanego poety Kalidasa, a Prawa Manu w 1851 r S., roku swojej śmierci. Po nim, w 1862 r S, jego młodszy towarzysz, Sir Henry Thomas Colebrooke, napisał artykuł „O Wedach”.
W 1875 r Vikram, na pierwszego profesora sanskrytu na Niemieckim Uniwersytecie Bońskim wyznaczono Augusta Wilhelma von Schlegel’a, brata Friederika Schlegel’a. W 1865rV. napisał on pracę zatytułowaną „O językach i mądrości Hindusów” [1]. Obaj bracia przejawiali wielką miłość do Sanskrytu. Inny sanskrytolog, Hern Wilhelm von Humboldt stał się współpracownikiem Augusta Schlegel’a, którego wydanie Bhagawatgity skierowało jego uwagę ku studiom nad nią. W 1884rS. napisał on do swego przyjaciela: „Jest to chyba najgłębsza i najwznioślejsza rzecz, jaką świat ma do pokazania.” W tym właśnie czasie wielki niemiecki filozof, Artur Schopenhauer (1845-1917 V.) przeczytał łacińskie tłumaczenie Upanisadów, dokonane przez francuskiego pisarza Anquetol du Perron (1788-1862 V.) z perskiego tłumaczenia księcia Dara Shikoh (1722 V.) zatytułowanego „Sirre-Akhbar” – „wielka tajemnica”. Schopenhauer był pod tak wielkim wrażeniem filozofii Upanisadów, że nazwał je „produktem najwyższej ludzkiej mądrości” [2] i uważał, że zawierają one ponadludzkie prawie koncepcje [3]. Zgłębianie Upanisadów było dla niego źródłem wielkiego natchnienia i ukojeniem dla duszy, a pisząc o tym, mówi on: „Jest to najbardziej satysfakcjonująca i uwznioślająca lektura (za wyjątkiem ich oryginalnych tekstów), jaka jest możliwa na tym świecie; „jest ukojeniem mego życia i będzie ukojeniem mojej śmierci”” [4] Powszechnie wiadomo, że książka „Oupnekhat” (Upanisad) zawsze leżała otwarta na jego stole i niezmiennie studiował ją przed udaniem się na spoczynek. Udostępnienie literatury sanskryckiej nazywał „największym darem naszego stulecia” i przepowiadał, że filozofia i wiedza zawarte w Upanisadach staną się ukochaną wiarą Zachodu.
Rezultat tego zainteresowania: Prace takie spowodowały, że niemieccy uczeni zaczęli coraz głębiej studiować sanskryt, i u wielu z nich kultura Bharatija wzbudziła wielki szacunek. Profesor Winternitz tak opisywał ich podziw i entuzjazm:
„Kiedy literatura indyjska stała się po raz pierwszy znana Zachodowi, ludzie skłonni byli przypisywać odwieczny wiek każdej pracy literackiej pochodzącej z Indii. Patrzyli na Indie jak na coś w rodzaju kolebki ludzkości, lub co najmniej ludzkiej cywilizacji.” [5]
Takie wrażenie było naturalne i spontaniczne. Oparte było na prawdzie i nie zawierało elementu uprzedzenia. Historyczne fakty przekazywane przez mędrców Bharatawarsy (Indii) osadzały się na prawdzie i nieprzerwanej tradycji. Ich doktryny filozoficzne głęboko wnikały w źródło i tajemnice życia i głosiły zasady o wiecznej wartości. Kiedy ludzie Zachodu poznali je po raz pierwszy, wielu pozbawionych dogmatyzmu i bigoterii było pod wielkim wrażeniem ich cudownej dokładności i dogłębnej mądrości, a nie będąc pod wpływem brania pod uwagę koloru [skóry] czy wyznań, szczodrze wyrażali swe uznanie. Entuzjastyczne pochwały tych uczciwych ludzi z krajów chrześcijańskich spowodowały poruszenie w siedzibach żydowskich i chrześcijańskich misjonarzy, którzy byli ignorantami jeśli chodzi o prawdziwe znaczenie zarówno ich własnych pism i tradycji, jak i tych z Bharatawarsy i przestrzegali jedynie dogmatycznego chrześcijaństwa Pawła z Tarsu, które czyniło ich nietolerancyjnymi wobec innych religii. [6]
Poprawność naszych wniosków może być osądzona w świetle spostrzeżeń Heinricha Zimmera:
„On (Schopenhauer) był pierwszym z ludzi Zachodu, którzy- w tym oberwaniu chmury z europejsko-chrześcijańskiej atmosfery – wypowiadali się w taki nie porównujący sposób.” [7]
Jak mściwi i dogmatyczni są chrześcijanie i żydzi wobec tych, którzy nie żywią opinii podobnych ich własnym, świetnie ilustruje los Roberstsona Smisth’a (1846-1894 A.D.), autora „Religii Semitów” i profesora hebraistyki na Free Church College w Aberdeen. Kara, jaka mu wymierzono za szczere i pozbawione obaw wyrażenie wyników jego badań naukowych opisuje Lewis Speca:
„Heterodoksyjny charakter encyklopedycznego artykułu na temat Biblii doprowadził go do oskarżenia o herezję, z czego jednak został uniewinniony. Lecz następny artykuł o „Języku i literaturze” w Encyklopedia Brittannica (1880) doprowadził do jego usunięcia z profesury.” [8]
Przyczyna główna
Nastawienie żydów i chrześcijan: Starożytni Żydzi byli potomkami Arjów, a ich wierzenia takie same jak Arjów. Pierwszy Człowiek, którego nazwali Adamem, to Brahma, który zapoczątkował ludzkość. Hebrajskie imię Pierwszego Człowieka to „Atma-Bhu”, jedno z określeń Brahmy. Na początku Stworzenia „Brahma dał imię każdej rzeczy i istocie” [9] – i podobnie uczynił Adam wg tradycji żydowskiej: „a jakkolwiek Adam nazwał każdą żywe stworzenie, takie było jego imię”. [10] W czasach późniejszych Żydzi zapomnieli swoją starożytną historię i pochodzenie, i stali się ciasnymi w swych poglądach. Zaczęli się uważać się za najstarszą rasę. [11] Lecz w roku 1654 A.D., irlandzki arcybiskup Usher zdecydowanie ogłosił, że jego studia nad Pismem dowodzą, że Stworzenie miało miejsce w 4004 r. p.n.e. Od około końca XVIIw, ta chronologia została przyjęta przez Europejczyków i zaczęli oni wierzyć, że Adam został stworzony 4004 lata przez Chrystusem. [12]
Z tego powodu większość współczesnych żydów i dogmatycznych chrześcijan, a w szczególności wielu profesorów sanskrytu miało trudności z przyjęciem poglądu, że jakakolwiek rasa czy cywilizacja mogłaby być starsza niż przyjęta przez nich data stworzenia Adama. Drażniła ich starożytna wiekowość przypisywana literaturze i cywilizacji Indii (Bharatawarsy), a tym bardziej pochodzeniu człowieka, przez ich kolegów – uczonych o szerokich horyzontach intelektualnych. Opisując to głęboko zakorzenione uprzedzenie, A.S. Sayce pisze:
„Jeśli jednak chodzi o Człowieka, jego historia wciąż była ograniczana przez daty wyznaczane naszą Biblią. Nawet dziś, ta stara idea o jego niedawnym pojawieniu się wciąż przeważa w miejscach, gdzie najmniej moglibyśmy się spodziewać ją znaleźć, a tak zwani historycy krytyczni nadal zajmują się próbami zredukowania dat jego wcześniejszej historii… Dla pokolenia wychowanego w wierze, że świat został stworzony w 4004 p.n.e., czy około tego, idea, że człowiek istniał już 100 000 lat temu, jest zarówno niewiarygodna, jak i niepojęta.” [13]
Dla wykazania tego zatwardziałego nastawienia przytoczyć można liczne świadectwa, lecz na nasze potrzeby powyżej przytoczona opinia wielkiego antropologa jest wystarczająca.
Europejskie studia nad sanskrytem były kontynuowane i rozwijane, i bardzo szybko opinie i wyroki uczonych również stały się wypaczone pod wpływem nieodłącznego uprzedzenia podsycanego przez duchowieństwo chrześcijańskie. W latach 1858-1897., katedrę profesora sanskrytu we Francji zajmował Eugenie Burnuof. Miał on dwóch uczniów, Rudolpha Rotha i Maxa Mullera, którzy później wsławili się na polu europejskich studiów nad sanskrytem.
Cel bodeńskiej katedry sanskrytu na Uniwersytecie Oxfordzkim:
W 1890r. S., Horace Hayman Wilson został bodeńskim profesorem sanskrytu na Uniwersytecie Oxfordzkim. Jego poprzednik, prof. M. Monier-Williams przyciągnął uwagę uczonych do tematu ustanowienia tej katedry następującymi słowami:
„Jestem zmuszony zwrócić uwagę na fakt, że jestem dopiero drugą osobą zajmującą Bodeńską Katedrę, oraz że jej założyciel, płk. Boden, bardzo dobitnie zaznaczył w swoim testamencie (z 15 sierpnia 1811 A.D.), że szczególnym celem tego wspaniałego daru jest promowanie tłumaczenia Pisma św. na sanskryt, tak aby jego rodacy mogli rozwijać nawracanie tubylców Indii na religię chrześcijańską.” [14]
Uprzedzeni profesorzy sanskrytu
I. Prof. Wilson był człowiekiem szlachetnego usposobienia, ale miał swoje zobowiązania wobec motywów założyciela katedry, którą zajmował. Dlatego napisał on książkę „Religijny i Filozoficzny system Hindusów”, a wyjaśniając przyczynę jej napisania, powiedział:
„Niniejsze wykłady zostały napisane, aby pomóc kandydatom ubiegającym się o nagrodę 200 funtów, ustanowioną przez Johna Muira, znaną osobę z Haileybury i wielkiego uczonego w sanskrycie, dla pracy najlepiej obalającej hinduistyczny system religijny”. [15]
Powyższy cytat pozwala inteligentnym i uczonym osobom wnioskować, do jakiego stopnia cel działań akademików europejskich można nazwać naukowym, na ile teorie głoszone przez nich mogły być wolne stronniczości i mogły być nazwane solidnymi, oraz na ile prawdziwy mógł być obraz cywilizacji i kultury indyjskiej przez nich nakreślony.
II. W podobnym duchu uprzedzeń, uprzednio wspomniany uczony Rudolph Roth napisał swoją rozprawę „Zur Literatur und Geschichte des Veda” [16], traktującą o literaturze i historii wedyjskiej. W 1909r. wydana została jego edycja Nirukta Yaski. [17] Był to człowiek zbyt dumny ze swej uczoności i niemieckiego geniuszu. Utrzymywał on, że mantry wedyjskie mogły być o wiele lepiej wyjaśnione za pomocą niemieckiej „nauki” i filologii, niż przy pomocy Nirukta. [18] Roth napisał wiele innych prac utrzymanych w tym nadętym tonie.
III. Podobny nastrój widoczny jest w pracach W.D. Whitney, który zapewnia: „Zasady „szkoły niemieckiej” są jedynymi, które mogą nas prowadzić do prawdziwego zrozumienia Wed.” [19]
IV. Max Muller był kolegą szkolnym Rotha. Poza piętnem, jakie pozostawił na nim jego nauczyciel, wielką rolę w jego anty-indyjskich poglądach odegrał jego wywiad z Lordem Maculayem z 28 grudnia 1855 A.D. Max Mulle musiał siedzieć cicho przez godzinę, podczas gdy historyk ten zalewał diametrycznie sprzecznymi poglądami swego gościa, którego następnie odprawił, nie dając mu szansy powiedzenia słowa. Max Mulle pisze potem: „Wróciłem do Oxfordu człowiekiem smutniejszym, ale człowiekiem mądrzejszym.” [20]
Imię Maxa Mullera stało się szeroko znane ludziom Indii z dwóch powodów. Po pierwsze, był on płodnym pisarzem i po drugie, jego poglądy były poważnie krytykowane przez wielkiego uczonego i savanta, Swami Dayananda Sarasvati (1881-1940) w jego pracach i publicznych mowach. Wartość poglądów Maxa Mulle oszacować można z jego następujących oznajmień:
(1) „Historia zdaje się uczyć, że cała rasa ludzka potrzebowała stopniowego szkolenia, zanim w pełni czasu, mogła być dopuszczona do prawd chrześcijaństwa. Wszelkie błędy ludzkiego rozumu musiały się wyczerpać, zanim światło wysokiej prawdy mogło napotkać na gotowe przyjęcie. Starożytne religie świata były jedynie mlekiem natury, po którym we właściwym czasie miał nastąpić chleb życia (… ) Religia Buddy rozpowszechniła się daleko poza świat Arjan, i w naszej ograniczonej wizji wydaje się, że powstrzymała ona adwent chrześcijaństwa wśród dużej części rasy ludzkiej. Lecz dla wizji Tego, dla Którego tysiąc lat jest jednym dniem, religia ta, podobnie do innych starożytnych religii świata, służyła jedynie ku przygotowaniu drogi dla Chrystusa, przez same swe błędy pomagając wzmocnić i pogłębić niezatartą tęsknotę ludzkiego serca za prawdą Boga.” [21]
(2) „Duża ilość hymnów wedyjskich jest dziecinna do bólu, nużąca, niska, banalna.” [22]
(3) „Oprócz prostych, naturalnych, czy wręcz dziecinnych myśli, Wedy zawierają wiele idei, które brzmią dla nas całkiem współcześnie, ale również drugorzędowo czy trzeciorzędowo.”
Takie bluźniercze napiętnowanie wysoce naukowego i najstarszego pisma świętego świata może pochodzić jedynie z ust bigoteryjnego (a nie uczciwego) chrześcijanina, niskiego poganina lub bezbożnego ateisty. Max Muller był zaciekłym antagonistą każdej, innej niż chrześcijaństwo, religii i wszystkie je uważał za pogaństwo. Jego religijna nietolerancja wzięła się z jego zażartego krytycyzmu wobec poglądów uczonego niemieckiego, Dr Spiegela, który uważał, że biblijna teoria stworzenia świata została zapożyczona ze starożytnej religii Persów. Ukłuty tym twierdzeniem, Max Muller pisze:
„Pisarz taki jak Dr Spiegel powinien wiedzieć, że nie może oczekiwać żadnych pieniędzy; nie, sam nie powinien chcieć żadnej łaski, lecz zaprasza najcięższą artylerię przeciw pływającej baterii, jaką wystawił na niespokojnych wodach biblijnego krytycyzmu.” [24]
(Ciekawym jest, że nasza Historia potwierdza prawdziwość poglądu Dr Spiegela w zakresie pochodzenia oznajmień biblijnych z pism perskich, babilońskich i egipskich, które z kolei, zgodnie ze starożytna historią świata, czerpały ze źródeł wedyjskich.)
W innym miejscu, ten sam wielbiciel zachodniego „uczonego” akademizmu mówi:
„Jeśli wbrew temu wszystkiemu, wielu osądzających ludzi wygląda z wiarą nawrócenia Persów, jest tak dlatego, że w najważniejszych punktach, Persowie już, choć nieświadomie, zbliżyli się na tyle na ile to możliwe, do czystej doktryny chrześcijaństwa. Niech przeczytają Zend-Awesta [teksty zaratustriańskie – tłum], wiarę w które deklarują, i odkryją wtedy, że ich wiara nie jest wiarą w Jasna, Wendida czy Wispered [święte teksty zaratustrańskie – tłum]. Jako relikty historii, prace te, jeśli krytycznie interpretowane, zawsze zachowają swe wybitne miejsce w bibliotece świata starożytnego. Jako wyrocznie wiary religijnej, są one zapomnianym, martwym anachronizmem w naszych czasach.” [25]
Nawet pobieżny czytelnik zauważy strumień chrześcijańskiego fanatyzmu, płynący z tych wierszy. Jeśli kultura Indii była w stanie wymusić okazjonalne pochwały z pióra takiego bigota, jak Max Muller, to zawdzięczać to można jedynie jej nieporównywalne wspaniałości i wyższości.
W 1926rS., francuski uczony i główny sędzia w Chandranagar, Luis Jacolliot, napisał książkę „La Bible dans l’Indie”. Rok potem ukazało się również jej angielskie tłumaczenie. W książce tej wykazano, jak wszystkie główne nurty myśli światowej mają swoje źródło w myśli starożytnych Aryów. Autor nazwał Bharatawarsę [Indie] „Kolebką Ludzkości”. [26]
„O kraino starożytnej Indii! Kolebko Ludzkości, chwała ci! Witaj, szacowna kraino, której wieki brutalnych najazdów nie pogrzebały w otchłani zapomnienia. Chwała ci, ojczyzno wiary, miłości, poezji i nauki, obyśmy mogli powitać odnowienie twojej przeszłości w nasze zachodniej przyszłości.”
Książka ta ukłuła Maxa Mullera do żywego. W trakcie jej czytania powiedział on, że „wydaje się, iż autor został zwiedziony przez indyjskich braminów.”
Prawdziwy obraz wewnętrznej umysłowości Maxa Mullera dają jego osobiste listy. W osobistych listach, pisanych do bliskich przyjaciół i krewnych, wyraża się swoje wewnętrzne uczucia. Takie listy są bardzo pomocne w ocenie prawdziwej natury i charakteru Maxa Mullera. Szczęśliwie, ukazała się drukiem dwutomowa kolekcja zatytułowana „Życie i listy Maxa Mullera.” Kilka fragmentów z tych listów wystarczy, aby odkryć umysł człowieka, który na Zachodzie darzony jest wielkim szacunkiem za jego uczoność w sanskrycie i bezstronny osąd:
(a) W liście z 1886 A.D. pisze on do swojej żony:
„Ta moja publikacja i tłumaczenie Wed przesądzi w dużym stopniu o losie Indii,… jest to korzeń ich religii, a pokazanie im, czym ten korzeń jest, jestem pewien, jest jedynym sposobem wykorzenienia wszystkiego tego, co wykiełkowało z niego w trakcie ostatnich trzech tysięcy lat. (Tom I, Rozdział XV, str 346)
(b) W innym liście pisze on do swego syna:
„Czy uważasz, że jest taka święta księga, która wyższa jest od wszystkich innych na świecie? … Wskazałbym na Nowy Testament, następnie umieściłbym Koran, który w swych naukach moralnych jest niczym więcej niż późniejsza edycja Nowego Testamentu. Następnie, wg mojej opinii, podążałyby: Stary Testament, Tripitaka Buddystów Południowych, Tao-te król Laotse, Królowie Konfucjusza, Weda i Awesta. (Tom II, Rozdział XXXII, str. 339)
(c) 16 grudnia 1868 A.D. pisze on do księcia Argyle, ministra Indii:
„Los starożytnej religii Indii jest przesądzony, i jeśli nie wkroczy chrześcijaństwo, czyja to będzie wina? (Tom I, Rozdział XVI, str. 378)
(d) 29 stycznia 1882 A.D. napisał do Śri Bairamji Malabari:
„Powiedzieć chciałem… jaka jest prawdziwa historyczna wartość tej starożytnej religii, kiedy spojrzeć na nią nie z wyłącznie europejskiego czy chrześcijańskiego, ale z historycznego punktu widzenia. Lecz odkryj w niej silniki parowe i elektryczność, europejską filozofię i moralność, a pozbawisz ją jej prawdziwego charakteru.” (Tom II, Rozdział XXV, str. 115-116)
(e) Max Muller stał się tak zuchwały i bezczelny, że zaczął rzucać Hindusom wyzwania we wręcz lekkomyślny sposób. Jest jasno widoczne w liście, jaki napisał do N.K. Majumdar:
„Powiedz mi, jakie są wasze główne przeszkody, stojące tobie i twoim rodakom na drodze, aby otwarcie przyjąć Chrystusa, a kiedy ci odpiszę, postaram się wyjaśnić, jak ja i wielu, którzy zgadzają się ze mną, napotkali je i rozwiązali… Z mojego punktu widzenia, Indie, lub przynajmniej najlepsza jej część, już została nawrócona na chrześcijaństwo. Nie chcesz być namawiany do przyjęcia Chrystusa. Zdecyduj się więc, aby pracować lub samemu zjednocz swoją trzodę – by trzymać ich razem i nie pozwolić błądzić. Most został zbudowany dla ciebie przez tych, którzy przyszli przed tobą. Śmiało wstąp na niego, nie złamie się pod tobą, a na drugim brzegu znajdziesz wielu przyjaciół, a wśród nich nikt bardziej szczęśliwy niż twój stary przyjaciel i kolega po fachu F. Max Muller.” (Tom II, Rozdział XXXIV, str. 415-416)
W powyższym, Max Muller twierdzi, ze zna „prawdziwą historyczną wartość” religii wedyjskiej, lecz nasza opowieść odsłoni płytkość uczoności, którymi on i jego koledzy tak się pysznią.
V. Nastawienie Webera:
W czasie, kiedy Max Muller zajęty był oczernianiem chwał literatury i religii Bharatija w Anglii, Albert Weber poświęcił się temu samemu, żałosnemu i haniebnemu zadaniu w Niemczech. Wspomnieliśmy wcześniej o ogromnych pochwałach, jakie o Bhagawadgicie głosił Humbolt. Weber nie mógł tego tolerować. Miał czelność postulować, że Mahabharata i Bhagavad-gita pozostawały pod wpływem myśli chrześcijańskiej. Zauważcie, co pisze:
„Szczególne zabarwienie, przenikające całą Gitę, a właściwe kultowi Kryszny, jest godne zauważenia: niewątpliwie obecne są legendy chrześcijańskie i inne zachodnie wpływy… ” [28]
Poglądy Webera mocno wspierane były przez dwóch innych zachodnich uczonych, Lorinser [29] i E.Washburn Hopkin [30]. Jednak twierdzenie to tak oczywiście absurdalne, że większość profesorów uniwersytetów europejskich nie akceptowało go, pomimo swych chrześcijańskich sympatii. Jednak propaganda tego fałszywego poglądu spełniła swoja rolę i była głównie odpowiedzialna za wahanie zachodnich uczonych (włącznie z antagonistami), aby przypisać Mahabharacie datowanie wcześniejsze niż era chrześcijańska.
Weber i Bankim Chandra:
Nie ja jeden mam takie poglądy.
Oto, co znany uczony bengalski, Bankim Chandra Cattopadhyaya, ma do powiedzenia o Weberze w swojej książce Krysznacarita, IV rozdział:
„Sławny Weber bez wątpienia był uczonym, ale skłonny jestem uważać, że nie był to szczęśliwy moment dla Indii, kiedy zaczął on studia nad sanskrytem. Potomkowie niedawnych dzikusów niemieckich nie mogli się pogodzić ze starożytną chwałą Indii. Stąd też wziął się ich zażarty wysiłek, aby wykazać, że cywilizacja Indii ma stosunkowo niedawne korzenie. Nie mogli sobie wytłumaczyć, że Mahabharata była skomponowana wiele stuleci przed narodzinami Chrystusa.” [31]
Weber i Goldstucker:
Weber i Boethelingk przygotowali słownik sanskrytu o tytule „Sanskrit Worterbuch”. Pomagał im również prof. Kuhn. Ponieważ słownik ten oparty był na błędnych i wyimaginowanych zasadach filologicznych, pełen jest w wielu miejscach niewłaściwych znaczeń, i przez to jest niesolidny i wprowadzający w błąd. Szkoda, że tyle pracy zostało zmarnowanej z powodu zwykłego uprzedzenia. Słownik ten stał się przedmiotem surowej krytyki prof. Goldstukera, co niezmiernie złościło obu wydawców. Weber był tak zdenerwowany, że zniżył się do używania ordynarnego języka [32], obrażając prof. Goldstukera. Powiedział, że opinia prof. Goldstukera o słowniku wskazuje na „całkowite obłąkanie jego umysłu” [33], skoro samemu i z łatwością nie odrzucił on autorytetu największych uczonych indyjskich. W odpowiedzi na ich niegodne ataki, prof. Goldstuker ujawnił spisek profesorów Roth’a, Boethlingk’a, Weber’a i Kahn’a, który zawiązali celem podważania wielkości starożytnej Indii. Napisał on:
„Będzie oczywiście moim obowiązkiem wykazanie, przy najbliższej okazji, że dr. Boethlingk nie jest zdolny do zrozumienia nawet łatwych zasad Panini’ego, a tym bardziej zasad Katyayany, a jeszcze mniej zdolnym on jest do zastosowania ich w rozumieniu literatury klasycznej. W jego części słownika jest tak wiele błędów… , że napełni to każdego poważnego sanskrytologa przerażeniem, kiedy oceni on szkodliwy wpływ, jaki błędy te wywrzeć musza na studia nad filologią sanskrycką.” [34]
Dalej zauważa on:
„… kwestiami, które powinny były być rozstrzygnięte z największa ostrożnością i które nie mogły być rozstrzygane bez pracochłonnych badań, w słowniku tym bawiono się w najbardziej nieuzasadniony sposób.” [35]
Goldstuker został wezwany przez jednego z ludzi Boethlingk’a, aby miał szacunek nie tylko dla „edytora Panini’ego” (tj. Boethlingk’a), ale także dla ukrytych powodów narzucania ogółowi różnego rodzaju omyłek. [36]
Wiemy, że nie było innego „ukrytego powodu” niż ich chrześcijańskie i żydowskie nastawienia i uprzedzenia, które nakazywały im zataić i wykorzenić poprawne informacje indyjskich gramatyków – celem umniejszenia wartości i szkalowania cywilizacji i kultury indyjskiej – a przy tym, dla osiągnięcia tego samego celu, służyć jako narzędzie dla rządu okupujących Indie Anglików.
Prof. Kuhn, który wydał swą opinię na temat Woerterbucha był „osobą, której jedynym związkiem ze studiami nad sanskrytem było dostarczanie sanskryckich książek do tych, którzy chcieli je czytać. Był sanskryckim analfabetą, zerem, które udaje, że jest dużą liczbą, bo są przed nią inne cyfry, osobą, która według jego przyjaciół była całkowitym ignorantem, jeśli chodzi o sanskryt”. [37]
Sprowokowany tym niezasłużonym lekceważeniem autentycznej tradycji hinduistycznej, prof. Goldstuker poczuł się w obowiązku, aby podnieść swój „słaby i samotny” głos przeciw koterii oszustów i propagandzistów, ukrywających się za maską „uczonych” akademików. Swoją szczegółową pracę konkluduje tymi ważnymi uwagami:
„Kiedy widzę, że najznakomitsi i bardzo wykształceni uczeni i duchowni hinduscy – najcenniejsze, a czasem jedyne źródło naszej wiedzy o starożytnej Indii – są gardzeni w rozważaniach, okaleczani w druku i, w konsekwencji, odsuwani w interpretowaniu tekstów wedyjskich, (… ) kiedy tego rodzaju klika sanskrytologów produkuje swe wypociny, mające dać nam zrozumienie Wed, takie jak to miało miejsce u źródeł starożytności indyjskiej, (… ) kiedy zauważam, że ich słowa najwyraźniej czerpią swą wagę i wpływ z pozycji zawodowej tych osób, (… ) wtedy byłoby brakiem odwagi i zaniedbaniem obowiązku, gdybym nie wyraził swego sprzeciwu wobec tej rozpusty filologii sanskryckiej.” [38]
VI. Monier-Williams, który odsłonił prawdziwy cel i znaczenie ustanowienia katedry bodeńskiej, przedstawia się nam następująco:
„Dlatego też braminizm musi umrzeć. W rzeczy samej, fałszywe idee w najprostszych kwestiach naukowych są tak pomieszane z ich doktrynami, że podstawowa edukacja – najprostsza lekcja geografii – bez pomocy chrześcijaństwa musi bez wątpienia podważyć ich fundamentami.” [39]
„Kiedy mury potężnej twierdzy braminizmu zostaną okrążone, podkopane, i ostatecznie szturmowane przez żołnierzy krzyża, zwycięstwo chrześcijaństwa musi być wspaniałe i całkowite.” [40]
Dlatego uzasadnioną jest nasza konkluzja, że jego książka, „Studia nad sanskrytem w relacji do pracy misjonarskiej w Indiach” (1861 A.D. Londyn) została napisana jedynie w celu promowania chrześcijaństwa i wykorzeniania hinduizmu. Pomimo tego, niektórzy z indyjskich uczonych sanskrytologów nazywają tych Europejczyków uczonymi, nieuprzedzonymi studentami literatury sanskryckiej, których jedynym motywem jest zdobywanie wiedzy dla samej wiedzy.
VII. Rudolf Hoernle był w 1926rS. dyrektorem Queen’s College w Benares. W tamtym czasie, propagując swoją misję, po raz pierwszy dotarł do Benares Swami Dayananda Sarasvati, który później ustanowił Arya Samaja. Dr Hoernle spotkał Swami Dayanandę przy kilku okazjach. Napisał o nim artykuł [42], z którego warto przytoczyć pewien fragment, ponieważ odsłania on prawdziwe intencje wielu europejskich uczonych, którzy podejmują studia nad sanskrytem i starożytnymi pismami świętymi Indii. Hoernle pisze:
„(… ) on (Dayananda) być może przekonać Hindusów, że ich nowoczesny Hinduizm jest całkowicie sprzeczny z Wedami (… ). Jeśli raz zostaną dogłębnie przekonani o swoim radykalnym błędzie, bez wątpienia natychmiast porzucą hinduizm. (… ) Nie mogą powrócić do państwa wedyjskiego, to już martwa historia, która nigdy nie wróci; musi nadejść coś mniej więcej nowego. Mamy nadzieję, że będzie to chrześcijaństwo… ” [43]
VIII. Richard Garbe był niemieckim sanskrytologiem, który wydał wiele dzieł sanskryckich. Poza nimi, w 1914r napisał książkę dla misjonarzy, zatytułowaną „Indien und Christentum”. Jego religijne nastawienie jest w tej książce ewidentne.
IX. Winternitz.
Duma z poczucia wyższości swojej filozofii i religii oraz nieomylności własnych wniosków stała się tak zakorzeniona w mentalności wyżej wspomnianych zachodnich uczonych-sanskrytologów, że nie wahali się oni, aby bezwstydnie dawać temu wyraz w sposób publiczny. Pełen szacunku podziw Schopenhauer’a dla filozofii Upaniszadów, często cytowany przez indyjskich pisarzy, gościł w sercach Europejczyków do 1925r A.D. Prof. Winternitz czuł, że spoczywa na nim obowiązek potępienia szczerych i płynących z serca poglądów Schopenhauer’a w tych oto słowach:
„Uważam więc, że grubą przesadą jest, kiedy Schopenhauer mówi, że nauki Upaniszadów reprezentują „owoc najwyższej ludzkiej wiedzy i mądrości” i zawierają „prawie nadludzkie koncepty, których twórców trudno uważać za zwykłych śmiertelników (… )” [44]
Nie usatysfakcjonowany obrzucaniem błotem Upaniszadów, miał on czelność umniejszać nawet wielkość Wed, mówiąc:
„To prawda, autorzy tych hymnów niezwykle rzadko wznoszą się do poziomu wzniosłych lotów i głębokiej pasji powiedzmy, poezji religijnej Hebrajczyków.” [45]
Tego typu oczernianie nie ograniczało się jedynie do uczonych sanskrytologów, lecz poprzez nich przesączała się na pole nauki. Nie mając zielonego pojęcia o precyzyjnej i wszechstronnej wiedzy naukowej starożytnych Hindusów, Sir William Cecil Dampier pisze:
„Być może braki w indyjskim wkładzie w inne nauki (filozofię i medycynę) mogą częściowo być powodowane religią hinduistyczną.” [46]
Szczyt nienawiści wobec hinduizmu dostrzec można w wysoce oszukańczych i prowokacyjnych uwagach, nawet w literaturze popularnej:
(a) „Przekleństwem Indii jest religia hinduistyczna. Ponad dwieście milionów ludzi wierzy w małpią mieszaninę mitologii, która dławi naród.” „Ten, kto łaknie Boga, w Indiach szybko traci głowę i serce.” [47]
(b) Prof. MacKenzie odkrywa, że etyka Indii jest ułomna, nielogiczna i anty-społeczna, nie posiadająca podstaw filozoficznych, unicestwiana przez wstrętne pojmowanie ascetyzmu i rytuału, i całkowicie niższa wobec „wyższej duchowości” Europy. Poświęca on większość swej książki „Etyka Hinduistyczna” podtrzymaniu tej tezy, a w końcu dochodzi do zwycięskiej konkluzji, że hinduistyczne idee filozoficzne, „kiedy zastosowane logicznie, nie pozostawiają miejsca na etykę”, oraz „że nie pozwalają one na rozwój niestrudzonego życia moralnego.” [48]
Jest bardzo poważnym błędem, że rząd Indii, który zabiega o zyskiwanie przyjaźni i sympatii dla tego kraju pozwala, aby tak podłe rodzaje literatury były publikowane. Bardzo należy żałować, że książki takie, publikowane za granicą czy w Indiach, nie zwracają na siebie uwagi polityków, i nie zostały jeszcze zakazane przez rząd. Nie tylko rząd indyjski jest obojętny na potrzebę wprowadzenia zakazu na publikowanie takich szkalujących książek, ale uniwersytety indyjskie wręcz rekomendują studiowanie historii i kultury Indii z książek napisanych przez obcych naukowców, którzy nie omieszkają skorzystać z każdej okazji, aby otwarcie lub w sposób subtelny opluwać cywilizację Indii.
Uwagi podobne tym McKenziego o etyce kraju, od którego braminów cały świat nauczył się moralności i zasad zachowania [49], nie są niczym innym jak bluźnierstwem i obrazą narodu. Ironią tej sytuacji jest fakt, że zamiast zostać potępionymi, osoby takie otrzymują wyrazy uznania i uszanowania od pedagogów i przywódców politycznych.
Większość naukowców i polityków nie jest świadoma tych uprzedzeń:
W wystarczającym stopniu ujawniliśmy uprzedzoną mentalność naukowców zachodnich. Otrzymywali oni ogromne środki finansowe od swoich rządów, jak również od brytyjskiego rządu Indii, które używali dla propagowania swoich reakcyjnych poglądów na różne, bardzo subtelne i zakamuflowane sposoby. Ich działalność była starannie przygotowana, aby nie zdradzić swych prawdziwych intencji i zwieść świat i naród indyjski pozorami uczoności i bezstronności. Mogliby oni odnieść dość duży sukces, gdyby nie popsuł im wszystkiego Swami Dayananda Sarasvati, który niezmordowanie ujawniał ich nikczemne działania. Swamiji był osobą o unikalnej osobowości, nieustraszonej odwadze, błyskotliwym intelekcie oraz dalekosiężnej wizji i wyobraźni. Spotkał wielu europejskich uczonych tego czasu: Geogra Buhlera, Monier Williamsa [50], Rudolfa Hoernle i innych, którzy z chrześcijańską gorliwością działali na polu badań nad sanskrytem. Był on pierwszym człowiekiem, którego przenikliwość dojrzała ukryte motywy ich naukowej działalności, lecz zwykli ludzie w Indiach, a nawet uczeni na rządowych posadach pozwolili dać się zwieść tzw. głębokiej uczoności, ścisłej bezstronności, pozorom akademickości i liberalności. Na czas ostrzegł on swych rodaków i w dużym stopniu udało mu się ocalić ich ze szponów tych pseudo-uczonych i zakamuflowanych misjonarzy.
Przestudiowaliśmy prawie całą literaturę stworzoną przez pokolenia zachodnich uczonych i z otwartym umysłem ją przeanalizowaliśmy. Dochodzimy do wniosku, że w pracach większości tych uczonych istnieje wyraźne zabarwienie uprzedzeniami chrześcijańskimi, odpowiedzialne za dyskredytowanie wszystkiego, co wspaniałe w Indiach. Celem ostatecznym działań tych osób wydaje się być nawracanie ludzi Indii na chrześcijaństwo poprzez wszczepianie w ich psychikę poczucia niższości ich własnej religii i kultury.
Jednak prawda nie może pozostać w ukryciu zbyt długo. Obecnie wielu współczesnych uczonych Indii zaczęło, choć nie do końca, dostrzegać prawdę w pozorach europejskiej uczoności:
1. Prof. Rangacarya pisze:
„Trudne do oszacowania oszustwo zostało dokonane przez prawie wszystkich angielskich i amerykańskich uczonych w arbitralnym przyjmowaniu najwcześniejszych dat dla Egiptu i Mezopotamii – co najmniej 5000 lat przed Chrystusem – i najpóźniejszych możliwych dat dla Starożytnych Indii, na zasadzie założenia, że Indie zapożyczały od Egiptu i Mezopotamii.” [51]
2. Śri Nilakantha Śastri, dyrektor Wydziału Historii na Uniwersytecie Madrasu, choć zwolennik wielu łatwo podważalnych teorii zachodnich, musiał napisać:
„Cóż poza krytyką społeczeństwa Indii i indyjskiej historii znajdujemy we wpływach XIX-wiecznej Europy? Krytyka ta została zapoczątkowana przez angielską administrację i skupiała się w ogromnej erudycji Lassena. Niewątpliwie niespełnione ambicje Niemiec w początkach XIX wieku miały swój udział w kształtowaniu myśli Lassena.” [52]
3. Śri C.R. Krysznamacarlu, ex-epigrafolog przy rządzie Indii, uświadomiwszy sobie ukryte motywy działalności europejskich pisarzy i naukowców, dobitnie wyraził swoje poglądy:
„Autorzy ci, jako że pochodzą z państw wzrosłych niedawno, i piszą historię Indii kierowani motywami innymi niż naukowe, i którzy w pewnych przypadkach są wyraźnie rasistowscy i uprzedzeni wobec właściwego naświetlenia historii Indii, nie mogą uzyskać świadectwa wiarygodności historycznej i kulturowej sympatii.” [53]
4. Prof. R.Subha Rao, w swej mowie prezydenckiej na XVI sesję Kongresu Historycznego Indii w Waltair, 29 grudnia 1953r pisze:
„Niestety, historyczność Puran i ich świadectwa zostały zafałszowane i poprzekręcane przez pewnych zachodnich naukowców, którzy raczej dogmatycznie oświadczyli, że ich wiek historyczny nie może iść dalej niż 2000 lat przed Chrystusem, oraz że nie ma potrzeby ustalania daty wojny opisanej w Mahabharacie na wcześniej niż 1400 przed Chrystusem. Oskarżali oni Braminów o zawyżenie ich wieku i podważali autentyczność indyjskich badań astronomicznych.” [54]
Konkluzja
W skrócie, powyższe rozważania wyraźnie pokazują, że to chrześcijańskie i judaistyczne uprzedzenia i nastawienie:
(a)… nie pozwoliły na przyjęcie prawdziwych dat starożytnej historii Indii przez zachodnich uczonych, którzy zawsze byli niechętni, aby przyznać starsze datowanie Wed niż najwcześniejszych części Starego Testamentu i umieścić Wedy wcześniej niż 2500 przed Chrystusem. [55]
Nawet szkoła Paula Deussena, A.W. Rydera i H. Zimmera, którzy szli w ślady Schopenhauera i wyrażali swój podziw dla starożytnego intelektu Indii, nie pracowali bezpośrednio nad chronologiami i nie mogli zrzucić ciężaru tych krańcowo nienaukowych i fikcyjnych dat.
(b) … dały początek dwóm powiązanym ze sobą chorobom zachodnich indologów. Pierwsza choroba to choroba mitu, mityczności i mitologii, przez którą Brahma, Indra, Wisznu, Parvat, Narada, Kaśjapa, Pururwaras, Wasista i ogrom starożytnych mędrców zostali ogłoszeni za mityczne osoby. Nikt nigdy nie próbował zrozumieć ich prawdziwego, historycznego charakteru na bazie pojmowania, iż daty historii Indii idą w bardzo starożytne okresy czasu. Drugą chorobą, powstałą w następstwie pierwszej, jest choroba „przypisania” i „przyporządkowania”, w której dzieła tych czy innych mędrców zostały ogłoszone jako napisane przez bardzo niedawne, anonimowe osoby, które następnie przypisywały czy przyporządkowały swe prace tym „mitycznym” mędrcom.
(c) … wprowadziły na plan pierwszy najbardziej kapryśną i pozbawioną podstaw teorię o migracji Arjan do Indii, zgodnie z którą zanegowane zostało samo istnienie Manu, pierwszego koronowanego Króla Bharaty [Indii], Egiptu itd., Ikswaku, chwalebnego syna Manu, Bharaty Cakrawartiego, sławnego syna Śakuntali, Bhagirathy, który zmienił koryto Gangesu, Kuru, od którego imienia pochodzi nazwa świętej ofiarnej krainy – Kuruksetry, Ramy, syna Daśarathy oraz wielu innych królów.
(d) … były odpowiedzialne za całkowicie błędne tłumaczenia dzieł wedyjskich oraz niewłaściwą interpretację wedyjskiej kultury.
(e) … nie pozwoliły na przyjęcie sanskrytu jako oryginalnego języka dla przynamniej grupy ludów indo-europejskich, jak to po raz pierwszy mądrze postulował Franz Bopp, a często o tym wspominają starożytni autorzy indyjscy.
Nie jest nam przykro z powodu tego wszystkiego, bo czegóż lepszego można by się spodziewać po tak nastawionych i uprzedzonych obcokrajowych pionierów studiów nad sanskrytem.
Żywimy najgłębszą nadzieję, że te skrótowe uwagi sprowadzą światło prawdy na każdą myślącą i uczoną osobę.
Historia i tradycyjne źródła Wed
Można zapytać, jak powstały Wedy? Jakie jest ich źródło? Jaka jest ich historia? Jak zostały one podzielone i dlaczego wydaje się, że istnieje wybór różnych ścieżek w ramach Wed?
Istnieją dwa sposoby odpowiedzenia na te pytania: pierwszy to rozważenie teorii prezentowanych przez niektórych współczesnych uczonych i historyków, proponujących wyjaśnienia wieku Wed, a drugi sposób to rozważenie podejścia tradycjonalnego, wyjaśniającego powyższe kwestie na podstawie informacji podanych w samej literaturze wedyjskiej.
Wielu współczesnych naukowców utrzymuje, że założycielami indyjskiej kultury i tradycji byli Arjowie, którzy mieli najechać na Indie w drugim tysiącleciu przed Chrystusem. Mówią, że Arjowie ci pochodzili gdzieś z południowych części Rosji, i przywieźli ze sobą ich wedyjskie rytuały i zwyczaje.
Teoria ta nie jest już tak pewna, jak się niegdyś wydawało. Dla przykładu, kultura doliny Indusu, którą Arjowie mieli napaść, kwitła już między 3500 i 2500 p.n.e. Jej dwoma głównymi miastami były Harappa i Mohenjo-daro. Z wykopalisk archeologicznych w Harappie pochodzi wiele znalezisk, które świadczą o tym, że wiele aspektów późniejszego hinduizmu już wtedy były częścią kultury doliny Indusu. Znaleziono takie rzeczy jak podobizny joginów siedzących w medytacji, a także figurki boga podobnego do Pana Siwy. Znaleziono także świadectwa faktu, że w codziennym życiu tej cywilizacji ważną rolę odgrywało życie świątynne, co jest tym, co Wedy przepisują jako proces osiągania rozwoju duchowego dla ludzi tego właśnie czasu.
Pamiętając, że dolina Indusu obejmowała ogromny obszar, a cechy kulturowe tego społeczeństwa służyły przez długi czas, jak więc przed-aryjski język mieszkańców doliny Indusu, nieznany obecnie, wymrzeć miał bez pozostawienia jakiegokolwiek śladu swego istnienia? Być może wcale nie było żadnego przed-aryjskiego języka? A jeśli nie było, jeśli to tu właśnie mieli pojawić się Aryjscy najeźdźcy i przywieźć ze sobą wedyjską kulturę, być może wcale tak naprawdę nie było żadnej inwazji aryjskiej, a przynajmniej w formie, jaką zdają się sobie wyobrażać niektórzy naukowcy.
Co więcej, większość uczonych zgadza się, że najwcześniejsze hymny wydają się należeć do okresu wcześniejszego niż 1500 p.n.e., co oznacza, że kultura wedyjska niekoniecznie przyszła z najeźdźcami, skoro co najmniej najstarsze księgi wedyjskie, jeśli nie większość z nich, istniały już w czasie, kiedy mieli się pojawić najeźdźcy.
Rozważmy jeszcze jedną kwestię, używając niczego więcej niż zdrowego rozsądku. Jest rzeczą ogólnie przyjętą, że Pan Budda pojawił się około 2500 lat temu, i wiemy również, że nauczał On przeciwko Wedom. Tak więc Wedy musiały istnieć w tym czasie, jak inaczej mógłby On nauczać przeciw nim? W rzeczywistości, Budda nie akceptował Wed, ponieważ wielu wiodących zwolenników Wed nie podążało za nimi we właściwy sposób, ale ich nadużywało. Każdy student historii wie, że nadużycia są czymś, co następuje po rozkwicie. Tak więc, jeśli deterioracja osiągnęła szczytu 2500 lat temu, kiedy ludzie przyjęli nauki Buddy, jasnym jest, że taka stopniowa degeneracja trwała od wielu setek lat. A ponieważ Wedy były wysoce rozwiniętą formą filozofii, wskazywałoby to na konieczność ich istnienia i rozprzestrzeniania się przez kilka tysięcy lat przed tym momentem. Stąd możemy łatwo pojąć, jak stare muszą być Wedy.
Biorąc pod uwagę powyżej omówione kwestie, bezpiecznie można stwierdzić, że sprawa migracji i domów ludzi okresu wedyjskiego, czy też gdzie i kiedy się Wedy pojawiły, nie może być udowodniona archeologicznie. Co więcej, nie zapominajmy, że to brytyjscy sanskrytolodzy i pedagodzy, działający w Indiach w XVII i XVIIIw., byli tymi, którzy pierwsi przedstawili literaturę i kulturę wedyjską jako coś barbarzyńskiego, niższego i niedawnego. Ustalili szacunkowe daty powstania ksiąg wedyjskich według takich kryteriów jak zawartość ksiąg i styl pisania. Należy jednak wskazać, że nawet sama tradycja wedyjska podaje, że kiedyś wiedza wedyjska została podzielona i spisane zostały różne jej części, które przekazane zostały mędrcom, którzy stawali się ekspertami w dziedzinach wiedzy zawartych w tych częściach. Przekazywali oni następnie je następnie innym, którzy tworzyli ich podgałęzie. Stąd, może się wydawać, iż Wedy stopniowo ewoluowały i poddawane były zmianom przez wielu autorów na przestrzeni rozległego okresu czasu, lecz w rzeczywistości rzeczy niekoniecznie musiały mieć taki przebieg.
Musimy również pamiętać, że przez wiele lat literatura wedyjska pisana byłą na liściach palmowych i dzieła musiały być przepisywane, kiedy tworzono nowe egzemplarze. W przeciągu lat, kiedy raz po raz tworzono nowe egzemplarze, pewne zmiany w konwencji i stylu pisania miały miejsce, co sprawiło, że niektórzy naukowcy myśleli, iż ich pochodzenie jest późniejsze niż w istocie. Jednak w przypadku Bhagawata Puran, tekst sanskrycki nadal zawiera archaiczną formę pisania, potwierdzając ich antyczność. Jednakowoż uczeni angielscy powiedzieli, że autor Puran musiał świadomie użyć archaicznego skryptu, aby ludzie myśleli, że są one starsze niż w rzeczywistości. Fakt zaproponowania przez Anglików tego rodzaju teorii, będącej próbą obalenia ich starożytnych źródeł, pokazuje po prostu, jak wrogo nastawieni oni byli wobec literatury wedyjskiej.
Skutkiem tych kulturowych uprzedzeń było świadome podważanie jej wartości, z ukrytą intencją ustanowienia wyższości ich własnych, opartych na chrześcijaństwie wartości i poglądów, a także wspierania rządów kolonialnych. Te właśnie intencje odgrywały szczególną rolę w ich działaniach związanych z ich pragnieniem tłumaczeniem tekstów literatury wedyjskiej na angielski, a pism chrześcijańskich na sanskryt. Wielu zaś znaczących profesorów tego czasu miało czelność uważać się ze swoimi wątpliwymi tłumaczeniami Wed za autorytety wyższe w tych kwestiach niż uczeni indyjscy.
Tak czy owak, próby pomniejszenia literatury wedyjskiej odniosły niewielki skutek. W rzeczywistości dzięki tłumaczeniom tych tekstów, wielu znaczących pisarzy i poetów Zachodu, jak wspomniano w poprzednim rozdziale (II rozdział „Poufnych nauk Wed”), otrzymało możliwość przekonania się, jak wzniosłe idee propaguje literatura wedyjska i wyrażali swój podziw, a jej wpływy stały się widoczne w ich twórczości.
Skąd więc wzięły się Wedy? Chociaż wielu współczesnych historyków przedstawia swe wciąż zmieniające się teorie o sposobie powstania Wed i ich źródle, widzimy, że są to ich próby znalezienia upraszczającego klucza do zrozumienia myśli wedyjskiej, lub nawet zdyskredytowania wartości Wed. Są oni jednak zmuszeni do przyznania, że swych teorii są nadal niepewni i brakuje im szczegółowych świadectw i dowodów na poparcie wielu z ich opinii. W rzeczywistości, większość obecnych historyków uważa, że jakakolwiek dokładne zapiski historyczne istnieją jedynie od 600 r. przed Chrystusem, a wszelkie wydarzenia i opowieści związane z pismami z okresu poprzedzającego to po prostu wymyślone mity i legendy. Jest to odbicie ich skrajnie wąskich horyzontów myślowych w postrzeganiu zjawisk i historii. Wielu autorytetów wedyjskich i samozrealizowanych mędrców w przeszłości przyjmowało historie w taki sposób, w jaki zostały opisany w Mahabharacie i Puranach, i osiągnęli oni wzniosłą platformę doskonałości duchowej dzięki praktykowaniu nauk wedyjskich. Dlatego najlepszym sposobem zrozumienia tego, jak powstały Wedy, jest pozwolić literaturze wedyjskiej przemówić za samą siebie.
Przypisy:
[1] W książce tej wyraża opinię, że ludy indo-germańskie pochodzą z Indii. Por. „Literacka historia Indii”, R.W. Frazer, London, str. 5, nota 2, wrażenie trzecie, 1915.
[2] Cytowany w „A History of Indian Literature” by M. Winternitz, tłumaczenie ang., Tom I. str. 20 (1927 A.D.).
[3] Ibid. p. 266.
[4] Ibid. P.267. Por. też z, New Indian Antiquity, tom. 1, Nr. 1. kwiecień 1938. str.59, artykuł Heinricha Zimmera. Tłumaczenie brzmi „pocieszenie jego starości”. Oryginał tłumaczenia tego cytatu znajduje się w Parerga et Paralipomena, Tom. II, str.427, 1851.
[5] Wykłady na Calcutta University, sierpień 1923, drukiem w 1925 jako „Some Problems of Indian Literature,” str. 3.
[6] Brak tolerancji jest zjawiskiem właściwym wiarom semickim i odpowiedzialne jest za krucjaty, jihady i instytucję inkwizycji. Stulecie przed Schopenhauerem, również Voltaire padł ofiarą gniewu duchowieństwa. Napisał on esej „O moralności i duchu narodów”, który obraził ich, ponieważ mówił prawdę. Z podziwem wyrażał się w nim o kulturze Indii, Chin i Persji i umieścił Judeę i kraje chrześcijańskie na stosunkowo niższej pozycji. Jak więc można mu było wybaczyć „tak nie-patriotyczne oznajmienia”? Został więc po raz drugi skazany na wygnanie przez rząd francuski. (zob. „Opowieści o filozofii” Will’a Duranta, str.241)
[7] New Indian Antiquary, kwiecień 1938, str. 67.
[8] „An Introduction to Mythology,” New York. (Date of publication not indicated in the book.)
[9] Manu-smriti, I.21.
[10] Genisis, II.10.
[11] „… że rasa żydowska jest o wiele starsza od tych wszystkich”, fragmenty z Megasthenesa, str.103.
[12] „Osławiona chronologia arcybiskupa Usher, która tak długo zdominowała pojmowanie człowieka… ” („Historia swiata wg historyków” Tom I, str. 626, 1908.
Duncan Macnaughton w „Schemacie chronologii egipskiej” (Londyn, 1932) pisze: „Zadziwiającym jest, kiedy się widzi, jak późno Wilkison określił Menesa (czyli Manu, pierwszego króla Egiptu), bo w 2320 [p.n.e.-tłum], lecz musimy pamiętać, że w 1836r anglojęzyczni uczeni pozostawali wciąż pod hipnotycznym wpływem Chronologii Biblijnej Usher’a. Daty podane w Biblii uważane były za święte, a lekceważenie ich za zdecydowanie haniebne.” (str.6)
[13] „Antiquity of Civilized Man,” Journal of the Royal Anthropological Institute of Great Britain and Ireland, Vol. 60, July-December, 1930.
[14] „Słownik sanskrycko-angielski” Sir M. Monier-Williams, Wstę, str. IX, 1899.
[15] „Eminent Orientalists,” Madras, p.72.
[16] Angielskie tłumaczenie wydane w Magazynie Azjatyckiego Towarzystwa Bengalu, 1847.
[17] Traktat o etymologii i semantyce.
[18] Ciekawym jest tu wskazanie, że we wprowadzeniu do swojej edycji Nirukta, Roth podał błędną interpretację fragmentu Bramina Aitreyi, co pociagnęło za sobą szyderczy komentarz Goldstrucker’a. (zob.Panini, str.198).
[19] American Or. Soc. Proc., Oct., 1867.
[20] Życie i listy Maxa Mullera, Tom.I, Rozdz. IX, str. 171.
[21] Historia starożytnej literatury sanskryckiej str.32, 1860.
[22] „Chips from a German Workshop”, second edition, 1866, p. 27.
[23] „Indie, czego mogą nas nauczyć”, Wykład IV, str. 118, 1882.
[24] „Chips from a German Workshop”, Genesis and the Zend Avesta, p. 147.
[25] Ibid. The Modern Parsis, str.180. Trzeba mieć tak „naukowy” umysł, jak Maxa Mullera, aby pisać o nieświadomym podejściu religii wcześniejszej do doktryn wiary późniejszej. Jak odrażającą dla uprzedzonego chrześcijanina musi być idea, że chrześcijaństwo pożyczało cokolwiek z innej, starożytnej religii, nawet jeśli podobieństwo jest uderzające! A ci tak zwani nieuprzedzeni pedagodzy nie wahali się, aby przypisywać literaturze wedyjskiej zapożyczenia greckie, opierając się na lichych wymówkach, tzn. takich, gdzie podobieństwo nie jest wcale oczywiste, ale mocno naciągnięte.
[26] Zob. z Winternitza w trzecim paragrafie, na początku tego rozdziału. Winternitz prawdopodobnie odnosi się do Jacolliot’a.
[27] Jasna wskazówka na sojusz angielsko-muzułmański wypracowany przez angielskich urzędników, który później był ewidentny na przykład w pracy „Cambridge History of India” i gromadzie innych prac. Dostrzec go również można w pracach francuskiego autora Garcin de Tassy: „Les Anteurs Hindoustanis et leurs ouvrages” Paryż 1868 i „Histoire de la literature Hindoustanic”, Paryż 1870-71.
28] „The History of Sanskrit Literature” Popular ed. 1914., p. 189, footnote; of also p. 300., foot-note.
[29] Napisał on również artykuł „Die Bhagavad-gita” w 1926rS.
[30] „India, Old and New”, New York, 1902., p. 146. Also cf. his Religions of India, p. 429., Boston, 1895.
[31] Angielskie tłumaczenie wersji bengalskiej.
[32] „Paninian His Place in Sanskrit Literature”. Allahabad Edition, p. 200., 1914.
[33] Ibid. p. 200.
[34] Ibid. p.195.
[35] Ibid. p. 197.
[36] Ibid. p. 203.
[37] Ibid. p. 203.
[38] Ibid. pp. 204-205.
[39] Modern India and the Indians, by M. Williams, third ed. 1879., p 261.
[40] Ibid. p. 262.
[41] Indian Wisdom, p. 143.
[42] The Christian Intelligence, Calcutta, March 1870, p. 79.
[43] A.F.R.H. quoted in „The Arya Samaj” by Lajpat Rai, 1932., p. 42.
[44] Some Problems of Indian Literature, Calcutta 1925., p. 61.
[45] History of Indian Literature, page 79., 1927.
[46] A History of Science, 4th edition, p. 8. Cambridge University Press. 1948.
[47] Ripley’s „Believe it or Not”, Part I. page 14., 26th edition Pocket-books Inc New York.
[48] Vide „Ethics of India” by E.W. Hopkins, Preface, pp.x and xi, New Haven, 1924.
[49] Manu, II. 20.
[50] Monier Williams sam pisze o tym spotkaniu: „Dayananda Sarasvati, (… ) Poznałem go w Bombaju w 1876r, i byłem pod dużym wrażeniem jego oblicza i postaci. Tam usłyszałem jego elokwentne nauczanie na temat religijnego rozwoju rasy aryjskiej. Rozpoczął od recytacji hymnu do Varuny (IV.16), poprzedzonym sylabą Om (..)” Brahmanism and Hinduism. M.Williams, 4th ed. 1891., p. 529
„W jednym z moich wywiadów z nim, zapytałem go o jego definicję religii. Odparł w sanskrycie: „Religia (dharma) jest prawdą i sprawiedliwością, poglądami (nyayah – logiką) i porzuceniem wszelkich uprzedzeń i stronniczości (pasupaatasahitayam) – tzn., jest to bezstronne dociekanie o prawdzie przy pomocy zmysłów i dwóch innych instrumentów wiedzy (praman): rozumowania i objawienia.” Tamże, str. 530
[51] History of Pre-Musalman India, Vol. II., Vedic India, Part I. 1937 A.D..page 145.
[52] All India Oriental Conference, December 1941., Part II. page 64., printed in 1946.
[53] „The Cradle of Indian History”, page 3., Adyar Library, Madras, 1947.
[54] J.A.H.R.S., Vol. XX., pages 187.
[55] Zob.: A.L. Basham:- „Niewielu europejskich uczonych zgodziłoby się z prof. Altekarem (str.19), że Rigweda datuje się od 2500 p.n.e.” (J.R.A.S., 1950. A.d., parts 3-4., page 202.)
pierwotnie tekst ukazał się w serwisie vrinda.net.pl
Tłumaczenie: Bhakta Marek
Język oryginału: angielski
Korekta: K
(322)