Bandyopadhyay Arindam
Wywiad z ojcem Johnsonem, którego rząd indyjski uhonorował nagrodą za wyjątkowe zasługi na polu popularyzacji wiary w jedynego Boga. Ojciec Johnson wrócił do USA po dziesięciu latach posługi duszpasterskiej w Indiach. Wywiad przeprowadzono w lipcu 2005 w Houston w USA.
Witamy w domu ojcze. Mieszkałeś przez dziesięć lat w Indiach, gdzie nadal prowadzimy „naszą misję”. Powiedz ojcze, jakie są Indie?
Ojciec Johnson: Indie to fascynujący kraj, ziemia kontrastów. Współczesne Indie są największą na świecie demokracją, przyszłą potęgą gospodarczą, z drugimi co do wielkości kadrami naukowców i inżynierów na świecie. Indie są również jedyną zachowaną starożytną cywilizacją, której ludność stanowi 1/6 światowej populacji. W czasach, gdy Europa pogrążona była w wiekach ciemnych, a Ameryka nie została jeszcze odkryta, Indie były wysoce rozwiniętym państwem, które jeszcze w XVII wieku wytwarzało 25% światowego PKB i przewyższały innych we wszystkich aspektach życia, takich jak wiedza, filozofia, nauka, matematyka, sztuka, astronomia i nawigacja.
Wheeler Wilcox (1850-1919), amerykańska poetka i dziennikarka napisała India – The land of Vedas, niezwykłej książki opisującej nie tylko idee religijne doskonałego życia, ale również zjawiska, które zostały później potwierdzone przez naukę. Elektryczność, rad, elektronika, statki powietrzne znane były mędrcom, którzy wspominani są w Wedach.
Dick Teresi, Amerykanin, autor Lost Discoveries napisał, że „tysiące lat przed Arystotelesem ludzie Wed twierdzili, że ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca”. Dwa tysiące lat przed Pitagorasem północnoindyjscy filozofowie wiedzieli, że Układ Słoneczny utrzymuje się w całości za sprawą grawitacji. Słońce jako najcięższy obiekt musiało być położone w centrum. Dwadzieścia cztery wieki przed Newtonem hinduska Rigweda sugerowała, że grawitacja spaja wszechświat. Ludzie posługujący się sanskrytem skłaniali się ku idei sferycznej ziemi w czasach, gdy Grecy wierzyli w płaski glob ziemski. Hindusi żyjący w V wieku naszej ery oszacowali wiek ziemi na 4,3 miliardy lat. Uczeni dziewiętnastowiecznej Anglii zakładali, że liczyła ona 100 milionów lat.
Historia dowodzi, że pomimo swoich bogactw Indie nigdy nie dokonały podboju obcego państwa. Indie same padły ofiarą napaści i podbojów ze strony licznych najeźdźców i przez ponad tysiąc lat były pod obcym panowaniem początkowo muzułmańskim, a następnie brytyjskim. Przed nastaniem brytyjskich rządów Indie były bogatym i kwitnącym państwem.
Wielebny Jabez T. Sunderland (1842-1936), unitariański pastor i reformator napisał, że w chwili przybycia Brytyjczyków Indie były jednym z najbogatszych państw świata i bez wątpienia owe bogactwa przywiodły Brytyjczyków do ich brzegów. Przez dwa i pół tysiąca lat przed przybyciem Brytyjczyków, którzy złupili i zniewolili Indie, te byłe zamieszkane przez samorządny i jeden z bardziej wpływowych oraz znakomitych narodów świata. Bogactwo zawdzięczano rozległej i różnorodnej indyjskiej wytwórczości.
Co wiadomo o religii hinduskiej?
Ojciec Johnson: Hinduizm ma głębokie filozoficzne i duchowe dziedzictwo, którym nieustannie hipnotyzowały świat, fascynowały między innymi zachodnich naukowców, przywódców i filozofów. Pomimo rozpowszechnianej propagandy hindusi, tak jak my, wierzą w Najwyższego Boga przyjmującego wiele postaci, co pomaga mi rozwinąć z nim osobisty związek. Hinduizm jest najstarszą wielką religią świata, którą wyznaje 900 milionów wyznawców. W przeciwieństwie do zinstytucjonalizowanych religii, takich jak judaizm, islam czy chrześcijaństwo, nie opiera się on na jednym proroku czy piśmie, ale daje wyznawcom swobodę w dążeniu do Boga i prawdy, przy zachowaniu harmonijnego współistnienia z całym stworzeniem.
Wiemy, że hindusi są tolerancyjni wobec innych religii. Niedawno UNESCO ustaliło, że spośród 128 państw zamieszkiwanych przez żydów przez powstaniem Izraela tylko Indie nie prześladowały ich i judaizmu. Podobnie było w przypadku zaratusztrian wypartych z Persji przez islam, którym schronienia w Indiach udzielili hindusi i nadal współegzystują tam z nimi w pokoju. Całkiem niedawno Dalajlama wygnany buddyjskiego Tybetu został przyjęty z otwartymi ramionami. Taki etos ma hinduizm w Indiach.
Słyszałem, że Mark Twain miał podobno powiedzieć, że wszystkie religie w innych państwach są biedakami, jedynym bogaczem są Indie. Przeczytałem też w pracy Arnolda Toynbee’ego: „jeśli chodzi o sferę religijną, Indie nie tylko brały, ale również dawały.” Blisko połowa z żywych, dużych religii ma indyjskie korzenie. Co o tym sądzisz?
Wiadomo, że w Indiach swe początki wzięły takie religie, jak hinduizm, buddyzm, sikhizm, dżinizm. Pomimo dominującej pozycji hinduizmu, cytując Aldousa Huxley’a „nigdy nie było prześladowań religijnych, w zasadzie nie dochodziło do wojen religijnych i uniknięto misyjnego imperializmu, który towarzyszył politycznemu i ekonomicznemu wyzyskowi ludności kolorowej.”
Wiele osób nie wie, a ja z oczywistych względów nie będę tego rozwijał, że niektórzy naukowcy twierdzą, iż nauki Jezusa Chrystusa mają coś wspólnego ze starożytną mądrością Wed. Hinduskie pojęcia karmy i reinkarnacji, które stanowią element ideologii znanego współcześnie ruchu New Age nie były obce Jezusowi.
Po co więc ojcze nawracamy mieszkańców Indii?
Ojciec Johnson: Jak wiadomo, my w świecie zachodnim nosimy w sobie brzemię białego człowieka cywilizującego resztę świata. Odczuwamy potrzebę i pragnienie rozpowszechniania przesłania Chrystusa ponieważ wierzymy, że jest to jedyna droga do zbawienia i wszyscy niewierzący trafią do piekła. Wiara w chrześcijaństwo osłabiła się w Europe i Ameryce. To dlatego nasz papież w czasie pielgrzymki do Indii powiedział, że
„tak jak w pierwszym tysiącleciu krzyż został zasadzony na ziemiach Europy, a w drugim w Ameryce i Afryce, teraz w trzecim chrześcijańskim tysiącleciu możemy się modlić, by wielki plon wiary został zebrany na tym wielkim i ważnym kontynencie.”
Dlaczego zdecydowałeś się na Indie?
Ojciec Johnson: Indie są właściwym krajem, ponieważ mieszkający tam hindusi są zasadniczo pokojowi, tolerancyjni, praworządni, prawdomówni i pobożni. Indyjskie upodobanie do bycia dobrym aniżeli sprytnym jest bliższe sercu prawdziwej cywilizacji, jak napisał W. J. Grant w swojej książce The spirit of India. Niczego nie podejrzewający hindusi zawsze witali każdego, kto do nich zawitał i nadal to czynią. Nie można tego samego powiedzieć o krajach muzułmańskich czy komunistycznych Chinach. Można wręcz sądzić, że hindusi są naiwni – oni ustępują twierdząc, że wszystkie religie są takie same i wszystkie prowadzą do Boga. Żadna inna religia tego nie głosi.
Jak finansowana jest twoja działalność?
Ojciec Johnson: Pomoc płynie z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch i Holandii. Bazując na dostępnych danych, w samej tylko ostatniej dekadzie zagraniczne organizacje pomocowe otrzymały ponad 2,5 miliarda dolarów. Są to dane oficjalne. Według danych indyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych około 80 procent płynącej z zagranicy pomocy przekazanej indyjskim organizacjom pozarządowym stanowią środki dla organizacji chrześcijańskich, które wkupiły się w indyjskie społeczeństwo i nawracają niewinnych ludzi pod pozorem udzielania świadczeń socjalnych.
Jak silne jest chrześcijaństwo w Indiach?
Ojciec Johnson: Choć stanowimy zaledwie 2,4 procent populacji to sprawujemy silną kontrolę nad krajem za sprawą inwazji gospodarczej. Przywódca głównej indyjskiej siły politycznej Partii Kongresowej jest katolikiem, który pozostaje w bliskim kontakcie z Watykanem. Chrześcijańscy ministrowie zasiadają w pięciu z dwudziestu dziewięciu stanowych rządów. Za sprawą brytyjskich rządów w Indiach wielu tamtejszych liderów nam się przygląda. Uwierz mi, że jesteśmy drugim co do wielkości posiadaczem ziemskim w Indiach. Posiadamy i kontrolujemy 80 procent indyjskich nadawców i prasy. Najlepszym tego dowodem jest nagłośnienie sprawy rozruchów w Gudżaracie. Do zamieszek doszło również w innych częściach Indii, ale w przypadku rozruchów w Gudżaracie doniesienia medialne zostały rozdmuchane, fabrykowano oskarżenia i prowadzono systematyczną, zaplanowaną, złośliwą i oszczerczą kampanię wymierzoną przeciwko rządowi NDA.
Pomimo tego, iż pod rządami najpopularniejszego indyjskiego rządu kierowanego przez najpopularniejszego indyjskiego premiera Atala Bihariego Vajpayee’ego Indie wykonały gigantyczny krok naprzód we wszystkich polach czemu towarzyszył wzrost narodowej dumy i wiary w siebie, to i tak gabinet doświadczył szokującej porażki. Jawnie i potajemnie zawarliśmy sojusze z kluczowymi środowiskami politycznymi. Dzięki temu możemy łatwo wywierać wpływ na właściwe osoby.
Musicie zatem dysponować dobrze zorganizowanym systemem?
Ojciec Johnson: Tak, zgadza się. Czy słyszałeś o projekcie Jozue? On prześwietla i koncentruje się na środowiskach, które miały niedawny kontakt z ewangelią i chrześcijanami oraz udostępnia takie informacje ruchom misyjnym, które prowadzą działania we wszystkich grupach etnicznych. Wedle wskazań projektu Jozue pas mówiących w hindi mieszkańców Północnych Indii jest najważniejszym ośrodkiem z uwagi na gęstość zaludnienia (40 procent mieszkańców Indii zamieszkuje stany Bihar, Madhja Pradesz, Radżastan i Uttar Pradesz, które znajdują się na tym obszarze). Jest to również religijne centrum Indii i obszar najsłabszej obecności chrześcijan w Indiach. Z powyższego względu wzięto pod lupę 75 tysięcy indyjskich adresów.
Swój sukces odniesiony w Indiach Adwentyści Dnia Siódmego zawdzięczają kanadyjskiemu ewangeliście prezydentowi wydziału południowoazjatyckiemu Ronowi Wattsowi. W chwili jego przybycia do Indii w 1997 roku Kościół Adwentystów, który działał na tym terenie od 103 lat, liczył 225 tys. członków. Pięć lat później miał 700 tys. wiernych.
Jedną ze stosowanych metod były programy „10 wiosek” i „25 wiosek”, w które angażowano pięć grup osób świeckich działających pod kierownictwem pastora, które typowały od 10 do 25 sąsiednich wiosek. Później zespoły kierowały do lokalnych przywódców każdej z wybranych wsi prośbę o oddelegowanie do pobliskiego ośrodka dwóch przedstawicieli na dziesięciodniowe seminarium na koszt organizacji. Sądzono, że bez tego lokalni przywódcy nie zaczną pracować na rzecz wiary i organizacji. W 1998 roku zrealizowano siedemnaście 10-wioskowych programów i ochrzczono 9337 osób.
W roku 1999 zorganizowano 40 programów i ochrzczono blisko 40 tys. osób. Pod kierownictwem chrześcijańskiego gubernatora stanu Andhra Pradesz Y. Samuela Rajashekara Reddy’ego adwentyści przystąpili do realizacji planów 50-wioskowych. Zaczęli chrzcić około 10 tys. osób miesięcznie, zwiększając ostatecznie tę liczbę do 5 tys. chrztów w całych Indiach.
Międzynarodowa Organizacja Ochotników Maranatha z siedzibą w USA wznosi budynki dla Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. W ciągu dwóch lat miało powstać 750 kościołów w Indiach. Rodzina Fjarli z Oregonu postanowiła wznieść tysiąc kościołów w tempie jednego dziennie.
W jaki sposób dokonywane są próby nawrócenia?
Ojciec Johnson: Wiemy, że mieszkający tam ludzie są tak prości i naiwni, że nie zdają sobie sprawy z naszych motywów ani celów. Adresujemy swoje działania głównie do biednych analfabetów i ludności plemiennej, ponieważ łatwiej ich nawrócić. Dokonujemy tego przy pomocy różnych środków. Budujemy szkoły i szpitale, które w sposób jawny lub niejawny promują naszą wiarę, nęcimy pieniędzmi i dobrami, które można uzyskać w zamian za przyjęcie chrztu, fabrykujemy cudowne uzdrowienia, wykorzystujemy posiadane wpływ w mediach, korzystamy z pomocy ekspertów od propagandy, promujemy osoby wpływowe. Korzystamy z pieniędzy przekazanych nam przez niczego nie podejrzewających pobożnych chrześcijan z całego świata. Mamy szereg organizacji pozarządowych i pomocowych, które rozprowadzają pieniądze po kraju. Dysponujemy licznymi misjonarzami różnych proweniencji, którzy pracują na miejscu i dosłownie rywalizują między sobą o największą liczbę nawróceń. Sami tylko południowi baptyści są grupą, która w Północnych Indiach ma 100 tys. misjonarzy głoszących dobrą nowinę.
Przekonujemy do siebie tubylców swoim wyglądem, odwołujemy się również do ich kultury. Nawrócony zachowuje swoje indyjskie nazwisko, aby nie czuł się wyobcowany. Niektórzy katoliccy księża w Południowych Indiach ubierają się jak sanjasini (mnisi) i określają swoje organizacje mianem aśram (pustelni). Chodzi o zbliżenie chrześcijaństwa do tradycji wedyjskich. Klasycznego indyjskiego tańca bharatanatjam uczy się w chrześcijańskich szkołach, gdzie symbole wedyjskie zastępuje się chrześcijańskimi. Te wszystkie działania służą przekonaniu hindusów do chrześcijaństwa. Utworzony w 1954 roku Ewangelicki Kościół Indyjski koncentruje swoje działania na slamsach, określonych kastach i klanach żyjących w miastach i wioskach. W jego logo krzyż osadzony jest głęboko w lotosie symbolizującym hinduską pobożność.
Czy system kastowy w Indach jest pomocny?
Ojciec Johnson: Indyjska kastowość jest dla nas dobrodziejstwem. W przeszłości warny i kasty były ważnym składnikiem kultury opartej na zawodowych umiejętnościach, która cechowała cywilizację trwającą ponad 5 tys. lat. Współczesna kastowość jest na tyle wypaczonym systemem socjopolitycznym, że została uznana za nielegalną. Mimo to nadal stanowi oręż przeciwko hinduizmowi. Od brytyjskich kolonizatorów nauczyliśmy się, że łatwo można podzielić społeczeństwo, stosując politykę odwołującą się do kast i wyznania, co maksymalnie wykorzystujemy we własnym interesie. Wspieramy siły anty-hinduskie, pomagamy w zachowaniu stygmatu kastowości dla osiągnięcia własnych korzyści. Bierzemy na celownik niedotykalnych (ludność wykluczoną nie tyle za sprawą systemu społecznego, co hinduizmu) i nawracamy ich pod pretekstem wyzwolenia. Jednocześnie nie zmieniamy ich statusu, nie integrowali się z innymi chrześcijanami. W tym celu tworzone są specjalne wejścia do kościołów a nawet osobne kościoły i miejsca na cmentarzach.
Korzystamy również z możliwości, jakie dostajemy od Boga. W czasie klęsk naturalnych takich jak powodzie, trzęsienia ziemi i ostatnie tsunami, wykorzystując nadarzającą się okazję przy pomocy pieniędzy i działalności humanitarnej, nawróciliśmy na chrześcijaństwo całe wioski niższych kast w Tamilnadu.
Jakie sukcesy odniosłeś w zakresie nawracania?
Ojciec Johnson: Idzie nam świetnie. W ciągu ostatnich 25 lat w północnoindyjskich stanach takich jak Asam, Nagaland i Manipur odnotowaliśmy dwudziestoprocentowy wzrost populacji chrześcijan. Ich obecność jest na tyle odczuwalna, że w publicznie niektórych miejscach zakazano praktykowania hinduizmu. Z uwagi na nasze wpływy hinduiści nie mogą już dłużej wykonywać swoich rytuałów czyli pudż. W północnoindyjskim stanie Tripura, gdzie nie było chrześcijan w czasach, gdy 55 lat temu Indie uzyskały niepodległość, dzisiaj mieszka ich 120 tysięcy. Te wyniki są jeszcze bardziej wyraziste w Arunaczal Pradeszy, gdzie w 1961 roku mieszkało 1710 chrześcijan a dzisiaj jest tam ponad 780 kościołów i ponad milion wiernych. W południowym stanie Andhra Pradesz kościoły wznoszone są codziennie w rozrzuconych od siebie wsiach. Podjęto również starania na rzecz zbudowania kościoła w pobliżu słynnej hinduskiej świątyni w Tirupati.
Wiele północno-wschodnich ruchów niepodległościowych takich jako Mizo i Bodo są nie tylko zdominowane przez chrześcijan, ale czasami też cieszą się niejawnym poparciem misjonarzy. W Nagalandzie chrześcijańscy terroryści przez dziesięciolecia mordowali niechrześcijan. W ciągu dwóch ostatnich dekad ponad 20 tys. osób zginęło w czasie rozruchów w Asamie i Manipurze. Zdajemy sobie sprawę, że dają o sobie znać problemy społeczne, północne stany przodują w Indiach pod względem przypadków uzależnień od narkotyków i problemów związanych z AIDS, ale przyjmujemy to jako „straty ofiary”, które nie powinny odwodzić nas od realizacji naszego celu.
Czy napotykacie na jakikolwiek opór?
Ojciec Johnson: Oczywiście, że tak. Opór przyjmujemy jako przejaw hinduskiego fundamentalizmu i przemocy, o resztę troszczą się media i sprzyjający nam przywódcy. Zaszczepiamy w ludzkich umysłach przekonanie, że odpowiedzialność za wszelkie akty dręczenia, nastawania i mordowania naszych ludzi, w tym i te sprowokowane z ich winy, spoczywa na hinduskich fundamentalistach i elementach komunalnych. Nawet jeśli później okaże się, że te podmioty nie miały z tym nic wspólnego z grupami hinduistycznymi, to wrzawa, którą podnosimy, wywołuje określone wrażenie i przysparza nam sympatii opinii publicznej. Istnieją dowiedzione przypadki gwałtów na zakonnicach dokonanych przez chrześcijan, ale i tak winą obarcza się hinduistów.
Czy istnieją przeszkody prawne?
Ojciec Johnson: Tak, istnieją pewne przepisy i prawa, które niekiedy kolidują z naszą działalnością. Indyjski Sąd Najwyższy orzekł, że: „prawo do propagowania religii nie zawiera prawa do nawracania… Nawrócenia dokonane na skutek obietnicy korzyści, pod przymusem, w wyniku oszustwa i przy wykorzystaniu trudnego położenia lub niewiedzy jednostki są nie tylko niedemokratyczne, ale również niekonstytucyjne. Poszanowanie wszystkich religii jest fundamentem sekularyzmu, podczas gdy nasiona konwersji wyrastają z nietolerancji religijnej. W różnych stanach przyjęto antykonwersyjne ustawodawstwo. Jednak jak wcześniej powiedziałem i na to mam swoje sposoby. Czasami popadamy w konflikt z prawem. Mieliśmy przypadki skazania naszych wyznawców na kary więzienia, lub zakaz zbliżania się. Niektórzy duchowni zostali skazani za przestępstwa seksualne w tym pedofilię, tak jak i w przypadku kościołów na całym świecie. To nas jednak nie powstrzyma przed dążeniem do celu, a nasz wszechmocny Pan zaopiekuje się naszymi duszami.
Czy jesteś zadowolony z postępów misji?
Ojciec Johnson: Jestem naprawdę zadowolony. Czerpiemy olbrzymią radość z nawracania hinduskich pogan. Chcielibyśmy móc zrobić jeszcze więcej. Chciałbym móc powtórzyć, za św. Franciszkiem Ksawerym, który w 1560 roku w czasie inkwizycji w Goa powiedział:
”Kiedy już ich ochrzciłem nakazałem im zniszczyć chaty, w których trzymali swoje posążki, nakazałem im rozbić statuetki na małe kawałki, ponieważ stali się chrześcijanami. Bez końca mogę pisać ci o wielkiej uldze, jakiej doznała moja dusza z chwilą, gdy posążki zostały zniszczone rękami tych, którzy byli bałwochwalcami.”
Dziękuję ojcze za twój czas i szczerość.
Ojciec Johnson: Dziękuję mój synu. Niech Bóg cię błogosławi.
Epilog
„Chrześcijaństwo nie ma do zaoferowania niczego ponadto, co można odnaleźć w różnych formach hinduizmu. Hinduizm nigdy nie odrzucił nauk Jezusa. Nawróceni pogodzili się ze swoim losem za sprawą broni przyciśniętej do ich głów, jak stało się w Goa, uciekając przed tyranią kast, bądź w nadziei na awans społeczny. Za sprawą swojego wedyjskiego rodowodu hinduizm szanuje wszystkie wiary. Wyraźnie stwierdza, że Bóg jest jeden choć ma wiele postaci”. (Paul William Roberts, Empire of the Soul: Some journeys in India).
(1082)