Żyjemy w Polsce, w kraju gdzie bez pieczywa to ani rusz. Czyli bułki, bułeczki, chleby, chlebusie 😉
Dziś rzucił mi się w oczy przepis na bułki, takie fajne, swojskie. Co prawda recept nie wskazywał dokładnie jakiego rodzaju ma być użyta mąka (poza lakonicznymi żytnia i pszenna), więc znając bezkresne zasoby kuchenne, postanowiłem upiec bułki po swojemu.
I tak wyszły a’la grahamki-lekkie i delikatne, zarazem konkretne i bardzo smaczne.
Gdy wyjeżdżały z piekarnika, doznałem objawienia, widząc je wypchane bezmiarem papryki, ogórka, guacamole, świeżej rukoli a nade wszystko smażonym w kukurydzianej panierce tofu…
Wybaczcie, zgrzeszyłem…no ale jakoś trzeba się fizycznie do sobotniego startu przygotować!
A oto przybliżone proporcje na te cudeńka (bułki):
- 300 g mąki pszennej razowej 1850 (taką akurat miałem);
- 200 g mąki pszennej 650;
- 0,5 szklanki mielonego siemia lnianego;
- opakowanie suchych drożdży;
- ciepłej wody tak na oko-wiele zależy od mąki-ważne żeby nie było ‚ciapy’;
- 1 łyżka cukru;
- 2 łyżki oleju;
- 1 łyżka soli;
- 1 łyżka ziaren sezamu.
Wsje suche składniki wsypać do sporej miski i starannie wymieszać. Dodać olej a następnie wodę, kontynuując mieszanie do momentu uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Odstawić ciasto w ciepłe miejsce na pół godziny aby wyrosło.
W tak zwanym międzyczasie przygotować blachę/blachy natłuszczając je oliwą.
Po 30 minutach wyjmujemy ciasto, lekko ugniatamy przez chwilę, formujemy je w ‚wałek’ (a’la wąż boa) i tniemy na w miarę równe części. Tak przygotowanemu ciastu nadajemy kształt bułek. Układamy na blachę i odstawiamy na kolejne 10-15 minut.
Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika (200 stopni) i pieczemy 15-20 minut.
Smacznego 🙂
oryginalny przepis znajdziecie tu http://blondwege.blogspot.com/2014/05/bueczki-domowe.html
tekst z bloga: ukurun.go-krasna.pl by Mayapurcandra dasa czyli jogin ze wsi
(427)